poniedziałek, 24 lutego 2014

Narodziny Małego Trampkarza

A więc stało się. Nadszedł dzień porodu. A właściwie dni porodu, bo poród rozkręcał się przez dwie noce i dopiero trzecia noc przyniosła odpowiedź.
5 grudnia 2013 o świcie przyszedł na świat Mały Amator Obuwia Sportowego (w skrócie: Trampkarz). Trampkarz ważył 3380g, liczył sobie 56cm wzrostu i wcale nie płakał.
Przyszedł na świat z lekkimi perturbacjami, a więc nie pojawi się tu niestety opis porodu z finałem w domu, choć taki był pierwotnie zamysł. Poród był domowy, ale ostatnie 2 godziny jednak były szpitalne, bo Trampkarz postanowił wstawiać się bokiem główki. Trudno się mówi, zagryza się zęby i jedzie do szpitala.
Nie zagłębiając się w szczegóły, Trampkarz urodził się zdrowy i kosmaty (pokryty meszkiem płodowym i posiadający całkiem pokaźną kolekcję włosów na głowie). W szpitalu byliśmy łącznie nieco ponad dobę, przy czym personel szpitala przyjął to godnie i wszystkie badania konieczne do wypisu wykonano od razu, hurtem, dzięki czemu nie musieliśmy przyjeżdżać potem żeby zrobić kolejne pobrania krwi, etc.
Powrót do domu to było poważne przeżycie. Kupiony kombinezon okazał się być o wiele za duży i Młody w całości zmieścił się w części przeznaczonej na tułów. Na dobrą sprawę o mały włos wpadłby tam razem z głową... Tatuś, szykując się do przyjazdu po nas nie dal sobie rady z zamocowaniem fotelika, więc mocowaliśmy go razem po wyjściu ze szpitala. Zapięcie w foteliku Młodego Trampkarza w przydużym kombinezonie też nie było łatwe.
Wylądowaliśmy w domu i zaczęło się życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz